Wczoraj zabrakło mi czasu na opisanie drugiego snu, który miałam popołudniu . Był to okropny sen o zombi , wampirach a na dokładkę sam pan ciemności się pojawił !
Sen zaczyna się w mieszkaniu jakieś kobiety, była już naprawdę stara pani może miała z 65- 70 lat. Bardzo przyjemna, życzliwa, radosna i uśmiechnięta ,,babcia,, , nie wiem dlaczego ale we śnie jej twarz kogoś mi bardzo przypominała . Choć we śnie była mi obca osoba , ale w duchu podczas snu wiedziałam kogo Ona mi przypomina lecz nie mogłam wypowiedzieć imienia tej osoby jakaś blokada była czy coś. Wynajmowała mi pokój a sen rozpoczął się kiedy to rozliczałam się z nią i chciałam już odejść ale Ona zaproponowała bym została na kolejne 7 dni , wiec ja wyciągam swój portfel ( w realu mam taki sam) i liczę pieniądze czy mi starczy ale miałam tylko na 6 dni pieniądze . Powiadamiam Staruszce, że zabrakło mi na jeden dzień pieniędzy, ona liczy na głoś : 7 razy 1,12 euro równa się 7,12, nie mam pojęcia jak to ona policzyła ale mi chodziła po myślach liczba 10. Nadal mówię że nie starczy mi a Ona to nic nie szkodzi pomożesz mi przy czymś i będziemy kwita. Następnie wprowadza mnie do pokoju widzę biurko dość duże koloru dębowego, stojące tyłem od okna a pod oknem w starym stylu krzesło tego samego koloru do biurka. Zostaje sama w tym pokoju podchodzę do biurka widzę otwarta szufladę a w niej koloru rdzawego dokumenty i na samym wierzchu widzę 20 euro też takiego koloru jak dokumenty ( w rzeczywistość 20 euro jest koloru niebieskiego) . Widząc te pieniądze myślę sobie jak je wezmę będę mogla zapłacić tej kobiece za ten darmowy dzień , ale po chwili namysłu rezygnuje z tego pomysłu i zachodzę szufladę od okna by ja zamknąć ale tych 20 euro już nie ma a ja szukam ich w tej szufladzie i nie mogę znaleźć wiec zamykam ja. Po zamknięciu szuflady rozglądam się po pokoju podłoga też jest koloru dębowego ale lekko jaśniejsza , a na środku pokoju nie ma nic. Pod jedna ściana widzę komodę też tego samego koloru co biurko a na nim mój obecny laptop bez zasilacza; co dziwne nie widzę łózka i drugiej polowy pokoju. Pokój miał być do mojej dyspozycji, ale czułam się nie swoja jakby ten pokój należał do tej starej kobiety albo do kogoś bardzo ważnego. Następnie widzę siebie w pokoju na przeciwko jestem tam z laptopem. Pokój ten zamieszkuje małżeństwo ze swoimi dziećmi (chyba 4), włączam im na laptopie serial (Gotowe na Wszystko ) ja jakoś przysypiam na podłodze, za jakiś czas budzę się i widzę tego mężczyznę jak dogląda swoje dzieci , ja widząc to schowałam pod łózko by mnie nie zobaczył ( ta scena wywołała u mnie dziwne wspomnienie i odczucia z dzieciństwa sprzed czasu rodziny zastępczej ). Potem szybko biorę laptopa i idę do ,,swoje o,, pokoju obejrzeć przespany odcinek serialu, gdy kończę oglądanie podchodzę do okna i nagle jestem na zewnątrz, piękna pogoda : świeci słońce, niebo lekko zachmurzone ale sceneria okolicy jest przerażająca , gdy rozgadam się stoję przed owym budynkiem tej staruszki a przede mną same ruiny; zniszczone bloki ,domy , kamienice. Jest dość zimno , jestem ubrana w swoja kurtkę zimowa koloru czarnego (taka mam obecnie ) , spodnie dżinsowe i buty na średnim obcasie ; włosy mam swojego naturalnego koloru dłuższe niż obecnie mam i bez blond pasemek, moje ciało wygadało na bardzo wychudzone. Przechadzam się po okolicy z oddali dostrzegam jakiego mężczyznę - murzyna, który próbuje się do czegoś dostać. Podchodzę bliżej i widzę że mu się nie udaje wiec zaczyna jeść zardzewiały łańcuch, który jest wmurowany w kawał betonu o on leżał pod zniszczonym budynkiem. Ja przechodząc obok niego myślę sobie biedak taka chudzina sama skóra i kości , nie może znaleźć jedzenia tylko ten łańcuch musi jeść. Co dziwne ja zaczęłam jeść swój srebrny łańcuszek, który miałam na szyi ; zdjęłam go i urwałam kawałek . Kiedy zjadłam ten kawałek pomyślałam szkoda mi go ale i tak mi się zwróci i w tym momencie miałam przekaz telepatyczny i widzę jak to go odzyskam ( tak dobrze myślicie przez wydalenie ) i powiem wam , że widziałam tam też innych ludzi jedzących mój łańcuszek i martwiłam się że nie odzyskam go w całości . Schowałam ten łańcuszek i idę dalej widzę kolejnego człowieka grzebiącego w ruinach ale w nim nie widziałam nic szczególnego. Gdy wracam z powrotem ten pierwszy człowiek zorientował się , że przechodzę drugim pasem ulicy i zaczął biec w moja stronę a ja zauważając jego twarz zaczęłam uciekać ( wyglądał jak zombi z filmów) , i tak biegłam szybko jak bym włączyła turbo dopalacza (to nie jest śmieszenie ) . Dobiegam do tego bloku Staruszki i nagle jestem w środku na korytarzu , opowiadam jej co się stało i widzę jak otwierają drzwi do mieszkania, jest ich więcej nie tylko zombi ale i wampiry, podbiegam do drzwi trzymam jej i zamykam na zasuwę ale to ich nie powstrzymuje . Następnie widzę, że nie utrzymam drzwi wołam o klucz starszej pani a ona wyciąga złoty klucz zanim idę po niego przy zasuwie jest rozpięty złoty cienki łańcuszek; delikatny więc zapinam go i idę odebrać ten złoty klucz, zamykam drzwi tym kluczem a te stwory to na jakiś czas powstrzymało. Wiec mamy trochę czasu na omówienie co dalej robić , moją uwagę przykul pokój tej rodziny ponieważ nie było już w nim dzieci tylko rodzice co mnie zaniepokoiło gdzie one są . W oknie widać było, że przybywa więcej tych potworów,nagle Starsza pani wyciąga skądś wszelakie pistolety ,strzelby i etc. , przez okno wdziera się kilku zombi więc podejmujemy walkę a ja między czasie krzyczę by uważać na ich krew by nie zetknąć się z nią , by nie dostała się do oczu i ust a jak ktoś ma rany to szczególnie uważać . Wybijamy jej bez mrugnięcia okiem niestety jest ich coraz więcej Starsza Panie mówi , że poświeci się dla mnie by mnie ocalić i kazała mi wejść do pokoju tamtej rodziny z młodym mężczyzna ( tak , tym samym co się przejawia w moich snach brunet,jasna karnacja wyższy ode mnie , sportowej budowy ciała). Ta Pani coś do mnie powiedziała ale nie usłyszałam bo potwór mnie zaatakował wiec go zabiłam, ten mężczyzna łapie mnie za ubranie i wciąga do pokoju i zamyka drzwi na klucz. Stóje przed tymi drzwiami i słyszę jak mordują te bestie ta biedna staruszkę , w tym samym czasie zerkam na moja prawa rękę ,mam ja całe we krwi i coś zaczęło mnie piec na niej zmartwiło mnie to ale nie powiedziałam o tym temu mężczyźnie. Biegniemy do okien by przez nie uciec ale są zakratowane, a poza tym są tam zombi i nagle nie wiem skąd pojawia się ogromna szala ze szufladami pełnymi leków itp. rzeczy. Każe mu szukać wody utlenionej po jednej stronie a ja szukam po drugiej, woła mnie i mówi że znalazł wiec podchodzimy do drzwi widzę, że tam są już tylko wampiry rozlewam wodę i każe jemu ja podpalić. Wyciągnął zapalniczkę i podpalił wodę by nie weszli do pokoju, niestety po jakimś czasie gasnąłeś ten płomieniem i otwierają drzwi , widzę to z pod okna i nagle pojawia się w drugim końcu pokoju jakiś bardzo stary wychudzony mężczyzna. Przez drzwi przechodzi jak pies kobieta na smyczy jakby zabawka wampirów chwytam butelkę z wodę utleniana i biegnę w jej kierunku i chlust polewam jej na twarz. Kobieta obraca się w pyl a ja kontynuacja polewam potwory ,które stoją przy drzwiach ale spoglądam na tego starca i otrzymuje przekaz telepatyczny, że on jest szatanem i ma już dosyć istnienia pod taka postacią i prosi bym go oblała ta woda bo chce odejść a jedynie z mojej reki ta woda działa jak należy . Ja nie wiele się zastanawiając robię o co prosi i wylewam na niego cala butelkę tej wody a on staje w płomieniach , spoglądam na niego jak się pali widzę jak ludzka powłoka z niego spływa a pod nią widzę jego podwójne rogi z obu strona na głowie. Te rogi zewnętrzne miał większe i grubsze w kształcie stożka a wewnętrzne takie same tylko mniejsze , wszystkie koloru zgniłej zieleni prawie czarne. Tylko tyle zobaczyłam bo nie chciałam więcej widzieć. W końcu czuje ,że jucz się spalił do końca i widzę jak reszta demonów obraca się w pył. Na koniec wychodzimy z tego pokoju i to małżeństwo i ciesze się , że przeżyli ale jest mi bardzo smutno z powodu tej Staruszki która oddala za mnie życie .
To wszystko z mojego wczorajszego snu. I co Wy na to ?