Dziś była przepiękna pogoda ( ponad 25 stopni ) , wiec mój narzeczony zaproponował popołudniową przejażdżkę na motorze. Kiedy to już wracaliśmy z tej przejażdżki mój narzeczony zatrzymał się na parkingu by sobie zapalić . Kiedy zeszłam z motoru dosłownie wstrząsnęło mną zimno pomimo iż stałam w słońcu miałam nagrzana skórzaną czarna kurtkę bez powiewu zimnego wiatru !!! Potem zrobiło mi się słabo , rozbolała mnie głowa i czułam jakby ktoś wciska nie w ziemie. Gdy to ustało po paru chwilach zorientowałam się, że przede mną jest mur za którym jest cmentarz. Zrobiło mi się ciepło a w głowie słyszałam w języku francuskim pomoc czy pomóż.
Jedno jest pewnie już tam nie wrócę , nie lubię cmentarzy od kiedy tylko pamiętam i trzymam się od nich z daleka.
Ciekawe, że ja mam na odwrót? Lubię chodzić po cmentarzach, czuje się tam bardzo spokojnie i miło, nie mam uczucia strachu lub zimna...
OdpowiedzUsuńMoże trzeba było pomóc tej biednej duszyczce, która potrzebowała jej?