05 stycznia 2012

Zdarzenie : Nocna wizyta w rodzinnym domu.

Dziś położyłam się spać po 1 w nocy, prawie przysypiałam gdy usłyszałam odgłos kroków w korytarzu. Myślałam, że to moja mama wyszła z pokoju i podeszła do okna tarasowego ,ale nie  zgadzało mi się miejsce odgłosu  bo mamy pokoje przy sobie a odgłosy kroków dobiegały  z  przedpokoju przy tarasie. Zignorowałam to ponieważ skoro już prawie przysypiałam  to możne zdążyła już przejść przez dywan do okna ,  a odgłosy kroków były dość głośne ponieważ słychać je było jak by ktoś miał buty czy laczki na obcasie. 


 Potem nastała cisza , nadsłuchiwałam  co się dalej dzieje ( miałam oczy jak cebule ;D ) ale cisza trwała a w niej słyszę z pokoju mamy jak oddycha! Myślę sobie, że jest coś nie tak i naglą słyszę jak ktoś schodzi po schodach. Mama ma czasem tak iż jak wstaje w nocy do łazienki  to patrzy przez taras  co się dziej na zewnątrz , więc uznałam iż jest tak i tym razem .
 No nic słyszę jak schodzi po schodach dość głośno (schody są z drzewa a na nich jest położony dywan) i dziwie się dlaczego nie zapaliła sobie światła na schodach , a kiedy już zeszła to powinna zapalić na drugiej części schodów  na dole lecz nie zrobiła tego. Minęło już kilka minut  a Ona nie wraca, usiadłam na łózko spoglądam w stronę  uchylonych drzwi  mojego pokoju ale nic się nie świeci.


 Położyłam się  ponownie do łózka i nadal słyszę jak mama śpi obok w pokoju. Wtedy skojarzyło mi się to światło kiedy gasiłam o północy lampę w pokoju przez parę sekund widziałam ogromna  kule światła w oknie , a kiedy kładłam się spać  z pokoju mojej mamy jakby wyleciała biała kula a w oknie widziałam niebieskawa kulkę .
Oczywiste po skojarzeniu faktów miałam milion myśli na sekundę ,ale myślę że to był mój przybrany tata - On tak zawsze wychodził z tamtego pokoju  zresztą to był jego pokój.  Gdy wtuliłam się w poduszkę  poczułam zimno i coś białego przeszli przez mój pokój  być może to był On .  Postanowiłam,  że rano zapytam mamę czy schodziła  w tamtym czasie do ubikacji , oczywiście zapytałam i niestety Ona nie schodziła o tej godzinie na dół lecz dopiero po 7 rano. Po śmierci babci  też miałam takie zdarzenie, z tym że nad ranem  ktoś schodzi po schodach a potem w kuchni słychać było jak ktoś otwiera szafki. Również okazało się że nikt  z żyjących nie schodził do kuchni .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz